Czy pianista może złożyć hołd trębaczowi? Oczywiście, posłuchajcie tria Billa Carrothersa grającego kompozycje Clifforda Browna. Śmierć 25-letniego geniusza trąbki w wypadku samochodowym była wielką stratą jazzu.
Jego muzyka to synteza melancholii oraz ekspresji, i takie właśnie klimaty znajdziemy na płycie amerykańskiego pianisty Billa Carrothersa. To czwarty album muzyka zasługującego na szersze uznanie dla monachijskiej wytwórni Pirouet Records. Towarzyszą mu: kontrabasista Drew Gress i perkusista Bill Stewart, perfekcyjna i innowacyjna sekcja rytmiczna, z którą grał już pięć lat wcześniej. Bill Carrothers jest odludkiem, uciekł z Nowego Jorku na wieś.
Wielkie miasta zawsze go przytłaczają. Może dlatego jest bardziej wrażliwy na brzmienie, a przy tym potrafi w kilku dźwiękach zawrzeć więcej emocji niż inni pianiści. Przykładem jest choćby tytułowa kompozycja Clifforda Browna "Joy Spring". Powolne akordy są jak płatki kwiatów rozwijające się wiosną, jak zielona trawa i plusk wiosennego strumyka. Trzeba być blisko natury, żeby to zagrać w ten sposób - subtelnie, z uczuciem.
Marek Dusza
PIROUET/GIG