Formacji Get The Blessing przewodzi basista Jim Barr, któremu towarzyszą perkusista Clive Dreamer, trębacz Pete Judge i saksofonista-pianista Jake McMurchie. Grupa wspomagana raz po raz przez wokalistkę, wiolonczelistkę, alcistę i gitarzystę hołduje poszukiwaniom w ciężkich formach - jak kiedyś amerykańskie grupy Material, potem Grassy Knoll czy fińska Krakatau, z silną dominantą linii basowej. Jednakże estetyka tria Get the Blessing wydaje się być jakby bardziej rozwichrzoną.
Efekt potęguje dość szorstkie, niezbyt klarowne nagranie, w którym instrumenty często zlewają swe brzmienia, a uprzywilejowanie sekcji rytmicznej dodaje wyrazu ciężkości poszczególnym akcjom. Inne skojarzenie, jakie może się rodzić przy przesłuchiwaniu dziesięciu swobodnych utworów, nasuwa polską scenę yassową z ubiegłej dekady. Nawet kiedy intonowane są proste tematy, nie przeczuwamy, że wkrótce spotka nas istna nawała wrażeń w partiach improwizowanych, z pełną obfitością zbiorowych improwizacji. Wydaje się, że najbardziej wyważoną jest kompozycja "So It Goes", osadzona na lekko swingującym rytmie, z klarownymi naprzemiennymi wejściami wibrafonu, saksofonu i trąbki. Nastrój wzburzenia koi zamykający "Trapdoor", wykonany na dzwonkach.
Ceazry Gumiński
CANDID / MULTIKULTI