To bardzo różnorodny album wybitnego, choć trochę niedocenianego pianisty. Rozchwytywany przez inne gwiazdy jazzu, rzadko wydaje własne płyty. Najnowsza ma balladowy repertuar, ale nie uda się przy niej zasnąć.
Ekspresyjna gra Steve`a Wilsona na saksofonie sopranowym co chwila ożywia brzmienie. Trzon zespołu stanowi sekcja rytmiczna: japoński kontrabasista Kiyoshi Kitagawa i młody kubański perkusista Francisco Mela. Gościnnie w trzech tematach gra wspomniany Wilson, znany z grupy Origin Chicka Corei. W trzech innych utworach wystąpił afrykański gitarzysta Lionel Loueke, który robi furorę w Ameryce. I słusznie.
Znajdziemy tu również trzy ciekawe głosy. Dwa należą do wokalistek. Ann Hampton Callaway śpiewa w musicalowym stylu urokliwą piosenkę Barrona "Clouds". Idealny akompaniament pianistyczny czyni z niej wzorcową balladę.
W "Phantoms" słyszymy nową divę nowojorskiej sceny jazzowej Gretchen Parlato. Cztery lata temu wygrała słynny konkurs im. Theloniusa Monka, wystąpiła m.in. z Wayne`em Shorterem i zbiera coraz lepsze recenzje. W tym utworze genialnie zagrał cały zespół, a solówka Loueke jest zniewalająca. Piosenkę "Um Beujo" śpiewa Grady Tate, mistrz nastroju i posiadacz jednego z najciekawszych głosów.
Podoba mi się swobodnie improwizowany "Duet" Barrona z Loueke, a zamykający album solowy popis pianisty pokazuje jeszcze jedną mocną jego stronę, umiejętność zaciekawienia słuchacza każdym akordem.
Marek DuszaEMARCY/UNIVERSAL MUSIC