Ciepłe brzmienie trąbki z tłumikiem, często naśladowane lecz niepowtarzalne, pozostaje znakiem charakterystycznym nagrań Milesa Davisa z połowy lat 50. Stąd tytuł kompilacji "Muted Miles" zawierającej dziewięć utworów. Większość pochodzi z klasycznych płyt wydanych przez wytwórnię Prestige Boba Weinstocka, a noszących sugestywne tytuły: "Cookin`?", "Steamin`?", "Relaxin`?" i "Workin` with the Miles Davis Quintet". A był to kwintet co się zowie! Z saksofonistą Johnem Coltrane`em, pianistą Redem Garlandem, kontrabasistą Paulem Chambersem i perkusistą Philly Joe Jonesem.
Wszystkie zostały zrealizowane w studiu Hackensack przez Rudy`ego Van Geldera i skutecznie zremasterowane z wyraźną korzyścią dla brzmienia. A stłumiona trąbka Davisa cudownie pieści uszy. Słuchając tych nagrań można zapomnieć o muzyce, którą on sam nagrał w ciągu następnych 35 lat. Ba, odnoszę wrażenie, że mógłbym słuchać tej płyty w kółko przez miesiąc. To jest bowiem kwintesencja jazzu i trudno uwierzyć, że wówczas Miles dopiero szykował się do wielkiego skoku. Te nagrania pozwoliły mu zapomnieć o heroinowym uzależnieniu, uwierzyć we własne siły i zdobyć kontrakt w wielkiej wytwórni Columbia.
Ciekawostką jest nagranie "Nature Boy" pochodzące z nieznanego albumu "Blue Moods" wydanego przez wytwórnię Debut. Davisowi towarzyszyli tu: puzonista Britt Woodman, wibrafonista Teddy Charles, kontrabasista Charles Mingus i perkusista Elvin Jones. Kto nie ma wszystkich płyt Davisa, ta składanka stanie się jego ulubioną.
Marek Dusza
PRESTIGE/UNIVERSAL MUSIC