Kadysz jest najważniejszą z modlitw judaizmu, wysławiającą Imię Boga, wyrażającą poddanie się jego woli. Saksofonista Piotr Baron nadaje swym kolejnym albumom tytuły niepozostawiające wątpliwości, jak ważna jest dla niego wiara. "Kaddish" jest ósmym w jego dyskografii, a tytułowy utwór otwierający album zadedykował zmarłemu dziennikarzowi jazzowemu, szefowi klubu Rura we Wrocławiu Janowi Mazurowi.
Ta 18-minutowa kompozycja nasycona jest żarliwymi improwizacjami w coltrane’owskim stylu. Podobnie brzmiały płyty McCoy Tynera z lat 70., odnajduję tu także klimat muzyki Billy’ego Harpera, ale nade wszystko jest to osobiste wyznanie Piotra Barona. Coltrane zatytułował swe najważniejsze, przełomowe dzieło "A Love Supreme", grając na saksofonie sławił Najwyższego.
Piotr Baron robi to samo, improwizując w duecie z kontrabasistą Michałem Barańskim na kanwie "Listu do Filipian 4,4". 16-minutową "Modlitwę" rozpoczynają akordy fortepianu Michała Tokaja, wywołujące mrowienie na plecach. Lider i jego syn, trębacz Adam Milwiw-Baron, rozważają to, co ma do powiedzenia pianista. A kiedy przychodzi kolej na nich, podejmują temat i grają cudowne nuty. To nie jest album dla tych, co wolą jazz przekombinowany. To prawdziwe, jazzowe improwizacje trafiające prosto do wrażliwych uszu i zapadające głęboko w serca.
Marek Dusza
CELESTIS