Nie udało mi się dojechać w lipcu na urodzinowy koncert Quincy Jonesa na Montreux Jazz Festival z udziałem kilkunastu sław jazzu, popu, soulu i rocka. Bo Quincy, dla przyjaciół Q, współpracował z licznymi gwiazdami w roli aranżera i producenta, wielu pomagając stanąć na samym szczycie, jak choćby Michaelowi Jacksonowi i George`owi Bensonowi.
Wydawnictwo My Music z Poznania sięgnęło do samych początków kariery Q. Nie do Seattle, gdzie tworzył duet z młodym Rayem Charlesem, ale do nieco późniejszego okresu, kiedy po kilku miesiącach nauki w Berklee College of Music w Bostonie przyjął zaproszenie od Lionela Hamptona by przyłączyć się do jego orkiestry.
Pierwsze nagranie "Eli, Eli" pochodzi z maja 1951 r. Quincy osiadł w Nowym Jorku, szybko stał się wziętym aranżerem i wkrótce założył własny zespół, a później orkiestrę. Na trzech płytach zebrano nagrania ze sławami jazzu z lat 1951 - 56. Łatwo rozpoznamy trębaczy: Clifforda Browna, Arta Farmera, Clarka Terry`ego i Nata Adderleya, saksofonistów: Juliana "Cannonballa" Adderleya, Phila Woodsa i Sonny`ego Stitta, pianiastę Horace`a Silvera. Co za towarzystwo! Podobają mi się piosenki w wykonaniu Helen Merrill, Dinah Washington i Betty Carter.
Aranżacje Quincy Jonesa nie wyróżniały się wówczas niczym szczególnym, jego czas miał dopiero nadejść w latach 60. Te nagrania zgromadzone na trzypłytowym albumie mają jednak dużą wartość poznawczą.
Marek Dusza
MY MUSIC/UNIVERSAL MUSIC