Back to Black" głosi nalepka na winylowym albumie "Big Band Bossa Nova" wznowionym przez wytwórnię Verve. Seria celebruje teraz 60-lecie wprowadzenia na rynek płyt długogrających, tzw. LP.
Przed tłoczeniem album został zremasterowany w studiach Abbey Road, co ma gwarantować wysoką wierność. Nie wiem, czy odbiega od oryginału, bo nie dysponuję pierwszym tłoczeniem. Brzmienie jest spektakularne, bardziej wypełnione niuansami niż CD, którą chętnie odtwarzam w samochodzie.
Słuchając tej płyty, można odnieść wrażenie, że kiedyś nagrywano lepiej niż teraz. Album powstał latem 1962 r. w A&R Studios, w Nowym Jorku i na fali zainteresowania muzyką brazylijską szybko trafił na rynek. Otwierająca go kompozycja Quincy’ego Jonesa "Soul Bossa Nova" stała się radiowym hitem. Po latach została wykorzystana w komediach z Austinem Powersem, co wskrzesiło jej popularność.
W orkiestrze Quincy’ego zasiadło wiele jazzowych sław: trębacz Clark Terry, saksofoniści Phil Woods, Paul Gonsalves i Rahsaan Roland Kirk, pianista Lalo Schifrin i gitarzysta Jim Hall. Ich solówki stanowią ozdobę albumu "Big Band Bossa Nova". Ale największe wrażenie robi potęga brzmienia orkiestry, która niczym maszyna rytmiczna produkuje przebój za przebojem, sięgając po tematy Jobima "Desafinado" i "One Note Samba", Bonfy "Carnival" i "Boogie Bossa Nova" Mingusa. Klasyk - trzeba mieć i słuchać.
Marek Dusza
VERVE / UNIVERSAL