80. urodziny miał 7 września Sonny Rollins, jeden z najwybitniejszych saksofonistów w historii jazzu i wyruszył na jubileuszowe tournée. Niestety, w Polsce nie wystąpi, a szkoda, bo jest nadal w wybornej formie. Pozostają nam płyty, w tym wznowiona "The Bridge" z 1962 r.
Sony Rollins nagrał ten album po trzyletniej przerwie. Nie był zadowolony z poziomu swej gry i postanowił doskonalić się z dala od fanów. Nie miał warunków na ćwiczenia w domu, więc grał samotnie na moście Williamsburg w Nowym Jorku. Jeden z tematów i album nazwał właśnie "The Bridge", na pamiątkę tych samotnych wypraw. Powrócił w doskonałej formie, jego improwizacje są błyskotliwe, zachwyca ton saksofonu. W jego kwartecie zamiast pianisty zagrał gitarzysta Jim Hall, co już było pewnym przełomem. Na tle ówczesnego free-jazzowego szaleństwa (Ornette Coleman, Albert Ayler) album wydaje się powrotem do hard bopu lat 50. Rzeczywiście należy do najwybitniejszych osiągnięć tego stylu. Obok oryginalnych kompozycji: "The Bridge" i "John S." znalazły się standardy, w tym urzekające ballady "Where Are You" i "God Bless the Child". Ten album trzeba mieć koniecznie w kolekcji i słuchać nie rzadziej niż nowości.
Marek Dusza
COLUMBIA/LEGACY/SONY