Najwspanialsza francuska piosenkarka, która zmarła ponad pół wieku temu, pozostaje ciągłym źródłem inspiracji nie tylko dla piosenkarzy, ale - jak się okazuje - również dla jazzmanów. Edith Piaf chętnie odwiedzała kluby jazzowe Paryża, gdzie podobno czerpała energię przetwarzaną potem w unikalnie ekspresyjny ton głosu podczas wykonywania własnego repertuaru.
Półtorej dekady temu zachwyciło nas interpretacjami jej piosenek trio pianisty Masabumiego Kikuchiego. Taraz po podobny materiał sięgnęło międzynarodowe trio młodych zapaleńców: francuski saksofonista Matthieu Bordenave, niemiecki gitarzysta Leonhard Kuhn i amerykański perkusista Jay Lateef. W pełnych melancholii wersjach utworów ze śpiewnika Piaf muzycy Le Cafe Bleu uniknęli konfrontacji z sugestywnym wyrażaniem uczuć przez piosenkarkę.
Z należytym szacunkiem odnieśli się do z wolna kreślonych melodii i mimo że brzmią one całkiem współcześnie, nie zaskakują zwrotami akcji, a konsekwentnie utrzymują oniryczny nastrój. Nawet pełna dramaturgii wersja oryginału "Milord" została tu podana w formie całkiem abstrakcyjnej, przywodzącej na myśl stylistykę wypowiedzi Billa Frisella. Muzyka dobrze wykonana, lecz wyraźnie "oddalona" od charakteru pierwowzorów.
Cezary Gumiński
ENJA/GIGI