Kiedy spytałem szefa wytwórni ACT, Siggiego Locha, który z albumów jego wytwórni sprzedaje się najlepiej, odparł bez wahania, że "It’s Snowing On My Piano" Bugge Wesseltofta. Co roku, w grudniu, melomani przypominają sobie o tej płycie i kupują rodzinie, znajomym w prezencie.
"Everybody Loves Angels" idealnie pasuje do adwentowej zadumy i konweniuje z aurą w tej części Europy. Norweski pianista ma bujną wyobraźnię i energię, dzięki której równolegle realizuje kilka różnych projektów, prowadzi także własną wytwórnię Jazzland. Jednak kiedy siada do fortepianu, potrafi się wyciszyć, skupić na dźwiękach, wykorzystać ciszę i uczynić z niej ważny składnik muzyki.
"It’s Snowing On My Piano" brzmi tak, jakby improwizował dla swojej córeczki, która siedzi mu na kolanach (jest takie zdjęcie). Natomiast "Everybody Loves Angels" wydaje się być jeszcze bardziej uduchowione i eteryczne, wszak nagrane w katedrze w malowniczo położonym, zimnym Lofoten.
Bugge Wesseltoft napisał kilka własnych tematów i nowe aranżacje znanych utworów, jak "Bridge Over Troubled Water" Paula Simona, "Angel" Jimiego Hendriksa, "Morning Has Broken" Cata Stevensa. Album przenosi nas w transcendentalną przestrzeń, w której każdy akord przybliża słuchaczy do absolutnego piękna. Czas nie ma tu znaczenia, po ostatnim utworze płyty "Let It Be" Beatlesów z pewnością znowu naciśniemy Play. Czyżby ACT miał następny hit?
Marek Dusza
ACT/GIGI DISTRIBUTION