Fenomen niemieckiego trębacza Tilla Brönnera zrodził się z jazzu mainstreamowego, z fascynacji muzyką Freddiego Hubbarda i Dizzy Gillespiego, następnie ewoluował przez fusion do popu. Artysta na koniec zaczął śpiewać, i to całkiem dobrze, w stylu legendarnego Cheta Bakera.
Popularność Tilla Brönnera dawno przekroczyła granice Niemiec, a styl gry i klasa nagrań lokuje go w światowej czołówce smooth-jazzu. Muzyk ma na koncie osiemnaście albumów, od 1997 r. wydaje pod szyldami światowych koncernów. Najnowszą płytę "Nightfall" nagrał w duecie z niemieckim kontrabasistą Dieterem Ilgiem, jednym z najbardziej utytułowanych jazzmanów za Odrą.
Miejscem spotkania towarzyszy wielu tras koncertowych był Zamek Elamu, gdzie powstało wiele znakomitych jazzowych albumów. I tym razem zadziałała magia miejsca, radość ze spotkania dwóch wybitnych improwizatorów, którzy za pomocą swoich instrumentów - trąbki, trąbki skrzydłówki i kontrabasu - chcą opowiedzieć swoje historie, przekonać nas do własnej wizji brzmienia, harmonii i osobistej interpretacji popularnych tematów, jak np. "Eleanor Rigby" Lennona i McCartneya, "A Thousand Kisses Deep" Leonarda Cohena, "Air" J.S. Bacha, standard "Body and Soul" i trzy kompozycje duetu. Słucham "Nightfall" z uśmiechem na twarzy, codziennie.
Marek Dusza
OKEH/SONY MASTERWORKS