Premiera solowego albumu Brada Mehldaua "After Bach" odbyła się wiosną, ale dopiero teraz dotarł do mnie i pogrążył w zadumie.
Jeden z najwybitniejszych współczesnych pianistów jazzowych interpretuje cztery preludia i fugę J.S. Bacha ze słynnego zbioru Das Wohltemperirte Clavier. Przed wielu laty to dzieło wziął na warsztat Keith Jarrett, ale jego wykonanie bliskie było oryginałowi i klasycznym interpretacjom.
Mehldau czyta Bacha po swojemu, jest to muzyka przetworzona przez jazzmana, który tego samego Bacha wplata w jazzowe improwizacje. Nie wprost oczywiście, ale czuć ducha wybitnego organisty, który całymi dniami siedział za klawiaturą płodząc kolejne wielkie dzieła.
Brad Mehldau daje upust wyobraźni proponując utwory własne, zainspirowane Bachem. Pierwszy "Before Bach: Benediction" jest prologiem do tej intrygującej przeplatanki, napisanym w stylu ostatniej kompozycji Bacha Die Kunst der Fuge. To z nią zmagał się Glenn Gould próbując przeniknąć osobowość twórcy i zagrać ją tak, jak sam Bach.
Mehldau nie musi naśladować Goulda. Do kolejnych utworów J.S Bacha dodaje swój komentarz, np. "After Bach: Rondo", "After Bach: Pastorale", "After Bach: Dream". Album zamykają dwie kompozycje pianisty podsumowujące przygodę z reinterpretacją i kreowaniem Bacha na kompozytora, którego pomysły są nadal aktualne.
Marek Dusza
Nonesuch/Warner