O 62-letniej stypendystce Fundacji Guggenheima amerykański krytyk napisał: "Myra Melford jest wybuchową pianistką, wirtuozem, który szokuje i uspokaja, może sprawić, że fortepian robi rzeczy, do których nie został zaprojektowany". Jest w tym nieco przesady, ale jeśli ktoś mieszkał od dziecka w domu zaprojektowanym przez Franka Lloyda Wrighta i w wieku 3 lat postanowił zacząć grać na fortepianie, który stał w salonie, to można się spodziewać, że z małej Myry wyrośnie artystka.
Czymkolwiek by się nie zajęła, byłoby to coś oryginalnego. Zdobyła gruntowne wykształcenie klasyczne, a jeszcze w koledżu miała okazję potkać się z Oliverem Lake`em i Anthonym Braxtonem. Zaś kompozycję studiowała u Henry`ego Threadgilla. W 2012 r. założyła kwintet Snowy Egret z trębaczem Ronem Milesem, gitarzystą Liberty Ellmanem, kontrabasistą Stomu Takeishim i perkusistą Tyshawnem Soreyem. W tym składzie nagrała najnowszy album, na którym eksploruje nowe formy grupowej improwizacji.
Dzięki zespołowi Pink Floyd poznaliśmy "Ciemną stronę Księżyca", a Myrze Melford zawdzięczamy poznanie "Drugiej strony powietrza". Pianistka to powietrze zagęszcza improwizacjami i rozrzedza melodyjnymi frazami. Warto głęboko odetchnąć i wejść w sferę dźwięków nieoczywistych, fascynujących brzmieniem i wciągającą dramaturgią.
Marek Dusza
Firehouse 12 Records