Absolwent słynnego konserwatorium w norweskim Trondheim jest wprawdzie multiinstrumentalistą, ale jego głównym instrumentem pozostaje trąbka. W grze na niej wypracował bardzo indywidualne brzmienie: niezwykle czyste, delikatne i lekko zamglone, które można kojarzyć z tonem Jona Hassella.
W przeszłości Mathias Eick udzielał się w formacjach o bardzo różnorodnej stylistyce – od psychodelicznego rocka po wysublimowany cool jazz – lecz od dekady proponuje autorskie wizje kameralnego jazzu. To jest już piąty album dla oficyny ECM, na którym Eick kontynuuje koncept nakreślony w poprzednim albumie "Ravensburg".
Lider utrzymał skład zespołu (trąbka, instrumenty klawiszowe, skrzypce, kontrabas i dwie perkusje), wzbogacając brzmienie kilku fragmentów o gitarę hawajską. Zarówno ta rozbudowana instrumentacja, jak też zdublowanie perkusji nie przełożyło się absolutnie na natłok muzycznych wrażeń.
Nastrój wytworzony przez wiodącą narrację trąbki finezyjnie komplementują skrzypce i fortepian, co nadaje albumowi imponujący stopień estetycznego zintegrowania.
Muzyka napisana w całości przez Mathiasa Eicka wciąga swą subtelnością, harmonicznym pięknem i hipnotyzuje onirycznym klimatem. Utwory wydają się jakby wynikać jeden z drugiego, pielęgnując minorowy nastrój, jaki owładnął nami ostatnimi czasy.
Cezary Gumiński
ECM/Universal