Niemiecki basista Eberhard Weber należał do moich ulubionych jazzmanów wytwórni ECM Records już w połowie lat 70. Był też jej czołowym artystą obok Jana Garbarka, Pata Metheny’ego i Ralpha Townera.
Album "Solstice" Townera z Garbarkiem i Weberem był pierwszą "zachodnią" płytą, jaka pojawiła się w mojej winylowej kolekcji. Potem katowałem na okrągło "Yellow Fields" kwartetu Webera, wreszcie zdobyłem jego debiutancki album "The Colours of Chloë".
Jego gra na kontrabasie elektrycznym wyróżniała się liryką, bogatą barwą i śpiewną, przeciągłą frazą. Miał talent do pisania wpadających w ucho tematów, jak i rozbudowanych suit.
Niestety, w 2007 r. Eberhard Weber doznał udaru mózgu i prawdopodobnie już nigdy nie będzie grał. Dlatego szef ECM-u, Manfred Eicher, sięgnął po archiwalne, solowe nagranie Webera z 1994 r. Koncert odbył się w Avignonie podczas Festival International de Contrebasse.
Niemiecki wirtuoz uważał, że mimo fascynacji jazzem amerykańskim nie jest basistą jazzowym. – Gram europejską muzykę improwizowaną – podkreślał. Kompozycje na wydanej pod koniec 2021 r. płycie pochodzą z jego studyjnych albumów: "Orchestra" i "Pendulum".
Dzięki zastosowaniu techniki overdub Eberhard Weber mógł podczas solowego występu nałożyć na siebie kilka partii kontrabasu, tworząc fascynujący spektakl z wciągającą dramaturgią.
Marek Dusza
ECM/Universal