Osiemdziesięcioletni duński saksofonista tenorowy niestrudzenie od ponad pół wieku demonstruje swą grą coś, co stanowi esencję jazzu w swej najczystszej postaci.
Jesper Thilo miał okazję w swej karierze muzykować z wieloma mistrzami jazzu. Był on w 1977 r. pierwszym laureatem prestiżowej nagrody imienia legendarnego Bena Webstera, który zamieszkiwał w Kopenhadze w ostatnim okresie swego życia.
Nietrudno się domyśleć, że stylistyka, jakiej hołdował Webster, wywarła olbrzymi wpływ na pełną stylowości formę wypowiedzi Thilo. To nie tylko aksamitny ton saksofonu, ale także lekka i pełna śpiewności konstrukcja improwizowanych fraz wyróżnia tego zacnego Duńczyka pośród tysięcy saksofonistów.
Uwodzicielski ton instrumentu towarzyszy również poczynaniom Jespera Thilo, gdy przyłoży do ust klarnet. W repertuarze jego kwartetu występującego tu w klubie rok temu, na żywo, znalazł się tuzin dobrze znanych standardów amerykańskich, podanych świeżo i bez przesadnych upiększeń.
Na fortepianie akompaniował liderowi senior Soren Kristiansen, a rozswingowaną sekcję rytmiczną tworzyli reprezentanci młodszego pokolenia: kontrabasista Daniel Franck oraz perkusista Frands Rifbjerg. Łatwo wyczuć, że zarówno muzycy, jak i słuchacze kopenhaskiego klubu Jazzcup mieli niezapomniany wieczór.
Cezary Gumiński
Stunt/Multikulti