Tytuł 20. albumu izraelskiego kontrabasisty, wokalisty i kompozytora Avishaia Cohena "Iroko" oznacza trolla zamieszkującego najwyższe gałęzie drzewa zwanego "tronem boga". Trzeba go powstrzymać przed przybyciem na ziemię, bowiem wtedy doprowadzi nas do szaleństwa.
Avishai Cohen od dawna marzył o zrealizowaniu płyty z latynoskimi muzykami. Z Abrahamem Rodriguezem Juniorem – mistrzem kongów i śpiewakiem –współpracował wielokrotnie w Nowym Jorku. Jego nasycona rytmem i melodiami muzyka ma korzenie w ezoterycznej religii Yoruba i czerpie natchnienie z tradycyjnych piosenek.
Cohen i Rodriguez odpędzają niosącego kłopoty trolla zjednoczeni w muzycznym uniesieniu. Jest w tym spotkaniu zabawa, są popisy wirtuozów i zamiłowanie do pięknego brzmienia instrumentów. Dawno nie słyszałem tak naturalnego kontrabasu Cohena, którego nisko osadzony rytm doskonale współbrzmi z kongami Rodrigueza.
Obok tradycyjnych kubańskich piosenek słuchamy amerykańskich tematów: przeboju Jamesa Browna "It’s A Man’s World", "Exodus" Pata Boone’a czy standardu "Fly Me to the Moon" Franka Sinatry. Przy tych rytmach chce się tańczyć. Jak wołał legendarny wirtuoz kongów, Mongo Santamaria: "Bębnij i śpiewaj!". "Nawet zgorzkniali, kiedy usłyszą te piosenki, będą wzruszeni i uśmiechnięci. A złych zabijemy życzliwością" – mówią Latynosi.
Marek Dusza
Razdaz Recordz/Naive/GiGi