Nie bez przesady Fitzgerald miała przydomek Pierwszej Damy Jazzu. Za dwa lata miną trzy dekady od jej śmierci, a na jazzowej scenie nie pojawił się żaden żeński głos, którego kunszt interpretatorski można by chociaż porównywać z absolutną perfekcją wykonawczą Fitzgerald.
Jej ciepły głos o bezbłędnej intonacji swingował perfekcyjnie w adaptacjach piosenek tak rozmaitych kompozytorów, jak bracia Gershwin, Duke Ellington, Jerome Kern czy The Beatles.
Ella Fitzgerald była samoukiem o słuchu absolutnym, a od jej głosu można było stroić instrumenty. Dzięki niezwykle energicznemu menażerowi doceniano nieprzeciętny talent Fitzgerald za życia. Obdarowano ją trzynastoma nagrodami Grammy, licznymi wyróżnieniami oraz dwoma doktoratami Honoris Causa.
Pracowała z licznym gronem najwybitniejszych muzyków i aranżerów, wnosząc do poszczególnych projektów niebywały entuzjazm i optymizm. Jej artyzm można było podziwiać u nas podczas pamiętnego koncertu w Kongresowej w 1965 r.
Niniejszy album - "Great Woman of Song" - to kompilacja utworów z udziałem Louisa Armstronga (2 utwory), orkiestrą Paula Westona (2 utwory) i Nelsona Riddle’a, oraz męskiego chóru The Delta Rhythm Boys.
W serii "Great Woman of Song" ukazały się jeszcze albumy firmowane przez Carmen McRae, Billy Holiday, Sarah Vaughan i Astrud Gilberto, także w wersjach winylowych.
Cezary Gumiński
Verve/Universal