Dwadzieścia dni przed 82. urodzinami Tomasza Stańki ukazał się długo oczekiwany album koncertowy jego kwartetu, nagrany 20 lat temu w monachijskim klubie Muffathalle, a jak sama nazwa wskazuje – w hali o siermiężnym wystroju. Nie przeszkodziło to naszemu mistrzowi zagrać wspaniałego koncertu na europejskiej trasie.
Rok 2004 obfitował w koncerty także w Ameryce. Stańko był uskrzydlony entuzjastycznym przyjęciem albumu "Suspended Night" i owacjami publiczności. Energii dodawali mu też młodzi muzycy kwartetu: pianista Marcin Wasilewski, kontrabasista Sławomir Kurkiewicz i perkusista Michał Miśkiewicz. Jak sam podkreślał, wypijał z nich soki jak wampir.
Trębacz zachęcał muzyków, by wykraczali poza schematy improwizacyjne. Sam grał długie solówki, a Wasilewskiego wypuszczał na jeszcze dłuższe popisy. Wcale nie chodziło o wirtuozerię, którą niewątpliwie wszyscy prezentowali, lecz o ducha muzyki, o wykrzesanie iskry, która pokłady wrażliwości muzyków zamieniła w wielki ogień.
Pamiętamy tamte koncerty, ale co oni pokazali w mieście, gdzie siedzibę ma ECM Records i producent Manfred Eicher! Po prostu kwartet zagrał lepiej niż w studio, jak i na znanych mi występach w Polsce. Genialnie wykonali utwór "Euforila" ze wstępem Kurkiewicza. "September Night" to najlepszy album koncertowy Tomasza Stańki.
Marek Dusza
ECM/Universal