Miłośnicy największego głosu w historii muzyki soul od 1998 r. czekali na nowy album Arethy Franklin. Wydania płyty podjął się sam Clive Davis, ale pracę w studio powierzył dużo młodszym specjalistom od współczesnego brzmienia r`n`b.
Aretha Franklin weszła do studia w towarzystwie: Babyface`a Edmondsa, Harveya Masona, André 3000, Terry Huntera i Erica Kuppera. - Aretha jest jak ogień, wokalnie w absolutnie szczytowej formie, co za głos - powiedział podekscytowany Clive Davis, kiedy usłyszał pierwsze efekty współpracy Królowej Soulu ze specami od przebojów.
To nie ten sam głos, który znamy z legendarnych nagrań lat 60., jest bardziej zachrypnięty, dojrzały, co mi się podoba. Sięgnęła po dawne i nowe hity, a różnorodne interpretacje przyciągną uwagę miłośników starego soulu, jak i nowoczesnego r`n`b. Bluesowy hit Etty Johnes "At Last" nasyciła emocjami w swoim stylu, wprowadziła słuchaczy w swobodny klimat albumu.
Przebój Adele "Rolling in the Deep" ma tutaj słuszny dopisek "The Aretha Version”. Swą interpretacją zrobiła z niego nowy soulowy hit. W wielkim stylu zaśpiewała "Midnight Train to Georgia" z repertuaru Gladys Knight. Ryknęła tu kilka razy tak, że aż ciarki chodzą po plecach. Zmierzyła się też z balladą Barbry Streisand "People" ukazując swą romantyczną stronę i dobitnie podkreślając uczucia, jakie nią targają. To nie jest ostatnie słowo wielkiej Arethy.
Marek Dusza
RCA/SONY MUSIC