"To co? Po szwedzku czy po polsku?" - pytał kiedyś Grzesiek Markowski. Jednak w przypadku grupy Coma na pytanie odpowiada sam zespół i mówi zdecydowanie: po angielsku!
Czemu? A czemu nie? Przecież łódzka kapela jest obecnie najbardziej rozchwytywaną grupą grajków w naszym kraju, więc siłą rzeczy musimy podjąć kolejną próbę przekabacenia na naszą stronę fanów zza granicy. Czy się to uda? Na pewno będzie ciężko. Hey czy Myslovitz - flagowe przykłady tego jak niełatwo jest się przebić do świadomości odbiorcy światowego, wracają jak bumerang z każdą kolejną taką próbą na rynku. Coma jednak, czy się to komuś podoba czy nie, jest bardzo specyficzna tak pod względem brzmienia, jak i tekstów, co może przysporzyć im tak samo wielu prześmiewców, co i nowych słuchaczy. W wersji EU, zupełnie jak w PL.
"Excess" jest właściwie skrótem poprzedniej płyty grupy, czyli polskiej "Hipertrofii", z kilkoma dodatkowymi smaczkami. Dzięki temu została zachowana pewna spójność, której mogłoby zabraknąć w przypadku umieszczenia starszych, choć kultowych kompozycji z katalogu zespołu. Mimo wszystko szkoda, że wśród bonusowych kompozycji nie znalazł się "Leszek Żukowski" czy "Sto tysięcy jednakowych miast" (o "Listopadzie" czy "Zaprzepaszczonych siłach..." nie wspominając). Zamiast tego mamy trzy niespodzianki. Pierwsza z nich to premierowy kawałek "Feel The Music's Over" - bardzo ciekawy utwór w rockowej stylistyce, cover "Fuck The Police" i znane zagorzałym fanom łodzian, kultowe, choć nigdy wcześniej nie publikowane "Turn Back The River".
Z punktu widzenia polskiego słuchacza te trzy utwory mogą wydać się najlepszymi z całej tracklisty. Nie dość, że piosenki od jakiegoś czasu były mocno pożądane przez publiczność, to jeszcze okazuje się, że pisanie oryginalnie w języku Szekspira jakoś bardziej służy utworom niż tłumaczenia. Trudno jednoznacznie określić czy jest to związane z przyzwyczajeniem do polskich tekstów, ale to już zapewne ocenią osoby, które z Comą spotkają się po raz pierwszy. Czy poetyckie teksty Roguckiego przypadną do gustu choćby "Londyńczykom", pozostanie dla nas zagadką jeszcze przez jakiś czas.
Polscy fani zapewne już włączyli "Excess" w swoją kolekcję dla zachowania porządku rzeczy, wszyscy inni reagujący jedynie pozytywnym uśmiechem bądź przeciwnie atakiem spazmów na hasło "Coma", prawdopodobnie po tę ciekawostkę i tak nie sięgną. Bo jak tu włożyć płytę do odtwarzacza i nie zaczynać śpiewania od słów "Ktoś mnie obarczył jarzmem win"?
M. Kubicki
Mystic