Portugalska gwiazda posiada białych i czarnych przodków, co chyba sprawia, że w jej prezentacjach pieśni fado nie brak melancholii, ale mogą się one niekiedy wydawać zbyt ekspresyjne.
Wzrost popularności u nas tej formy muzycznej, jak i samej wokalistki nastąpił po entuzjastycznie przyjętym koncercie Marizy przed dwoma laty. Zachwyciliśmy się wtedy osobą o szczupłej sylwetce, pełną temperamentu i kokieterii oraz dysponującą niezwykle mocnym głosem.
Słuchając niniejszego zbioru tęsknych pieśni, odnotowujemy z satysfakcją, że atrybuty kunsztu wokalnego artystki zintensyfikowały się, a niniejszy kompakt wciąga fana fado od początku do końca.
Wzbogacony został zespół akompaniujący, bo oprócz obowiązkowej gitary portugalskiej, klasycznej i kontrabasu, mamy w składzie gitarę flamenco, kolejną gitarę (Dominic Miller), fortepian (Chucho Valdes, Ivan Lins lub Ivan Lewis), perkusjonalia, a nawet łkającą trąbkę.
Dwa utwory zostały wykonane w duetach z Concha Buika i Tito Paris, obdarzonych "korzennymi" głosami, na tle których głos Marizy jeszcze bardziej zyskał. Celnym zabiegiem okazało się zaszczepienie formy fado wpływami jazzowymi czy latynoskimi.
As Guitarras osadzone zostało na wyraźnie swingującym tle, Fronteira posiada wpływy argentyńskiej danzy czy kubańskiego danzon, w Beijo de Saudade odnajdujemy ślady kołyszącej atmosfery Wysp Zielonego Przylądka, w Penquena Verdades dało się odczuć klimat flamenco, a w Morada Aberta zagościło coś z francuskiej ballady. W świecie bez granic takie zabiegi wydają się być obecnie całkiem naturalne.
Cezary Gumiński
EMI