Michael Jackson nie żyje. Światowa żałoba po nim jest absolutnie zrozumiała, nie tylko w związku z faktem, że śmierć dotknęła go już w wieku 50 lat, ale także dlatego, że był on jednym z najbardziej wpływowych muzyków wszech czasów.
Wydanie w tak krótkim czasie po jego odejściu "The Stripped Mixes" wydaje się być czymś więcej niż tylko faux-pais. Spróbujmy jednak przyjrzeć się temu wydawnictwu bez zbędnych emocji. Album jest zbiorem starych piosenek Króla Popu z czasów, gdy był dzieckiem, w wersjach z wyciszonymi instrumentami. Jest to dowód na jego ogromny talent, gdyż w przeciwieństwie do pseudoartystów, którzy obecnie trafiają na rynek, głos Michaela nie wymagał żadnych sztuczek ze strony producentów. Słyszymy jeszcze dobitniej, że Jackson potrafił śpiewać i był prawdziwą gwiazdą. Pozostaje jednak pytanie o celowość wydawania takiej płyty. Muzyka pop to finalny produkt, w którym liczy się nie tylko wokal, ale i muzyka. Tego typu ciekawostkę przesłucha się raz i odłoży na najbardziej zakurzoną z półek z płytami. W związku z obszernym i jakościowo rewelacyjnym dziedzictwem, które zostawił Jacko, każdy jego fan powinien tego typu albumy zwyczajnie bojkotować.
M. Kubicki
UNIVERSAL MUSIC