W Polsce Tori Amos ma całkiem pokaźną grupę fanów, głównie za sprawą audycji Piotra Kaczkowskiego, który wielbi ją bezkrytycznie. W pierwszej połowie lat 90. była bez wątpienia jedną z najważniejszych postaci kobiecej wokalistyki. Potem jednak popadła w nadmierną egzaltację, a jej ostatnie produkcje inspirowane muzyką klasyczną wręcz drażniły.
Czternasty album w dorobku Tori Amos jest udanym powrotem do dawnego stylu. Znów mamy do czynienia z songwriterką o dźwięcznym głosie, która wymyśla karkołomne linie wokalne i czaruje brzmieniem fortepianu. "Unrepentant Geraldines" wypełniają piosenki o rozterkach dojrzałej kobiety i matki.
W "Promise" prowadzi wokalny dialog z córką Natashą Lórien. Inspirowany obrazem Paula Cézanne'a "16 Shades of Blue" ma wciągający triphopowy klimat. Utwór tytułowy przywołuje reggae’owe brzmienie The Police. Tori Amos świetnie czuje muzykę celtycką, co udowadnia w "Wedding Day" i "Maids of Elfen-mere".
Cezary Gumiński
UNIVERSAL