Pod koniec ubiegłego roku mieliśmy prawdziwy wysyp świątecznych albumów zrealizowanych przez gwiazdy z najwyższej półki. Głośno było o bożonarodzeniowych płytach Stinga, Boba Dylana czy herosa metalu Roba Halforda z Judas Priest. Trochę w ich cieniu pozostał album Kanadyjki Tori Amos.
A ma ona w Polsce całkiem pokaźną grupę fanów. Większość piosenek to tradycyjne kolędy, choć nie brakuje i własnych kompozycji artystki. Nad całym dziełem unosi się świąteczna aura. Tu i ówdzie pobrzmiewają dzwoneczki, dostojnie brzmi charakterystyczny fortepian, zimowy nastrój podkreślają smyczki. Tori Amos śpiewa z uczuciem, w jej głosie jest melancholia i tęsknota. "Midwinter Graces" nie jest płytą, po którą będziemy sięgać zbyt często, ale na najbliższe święta będzie jak znalazł.
Marek Dusza
UNIVERSAL MUSIC