Zabójstwo arcyksięcia Franciszka Ferdynanda rozpoczęło I wojnę światową. Szkocka grupa, która przyjęła nazwę od jego imion, zapoczątkowała inną, tym razem bezkrwawą rewolucję. Nikt inny przedtem w sposób tak namacalny nie ożenił punku i disco.
To, co Franz Ferdinand zaprezentowali na swoim debiutanckim albumie z 2004 roku i w pochodzącym z niego utworze "Take Me Out", było jak grom z jasnego nieba – powiewem świeżości i ultraprzebojowości. Przy ich garażowej gitarowej muzyce można było tańczyć i bawić się równie dobrze jak przy elektronicznych utworach disco.
The Beatles-David Bowie-Blondie-The Talking Heads-Duran Duran-The Strokes – całkiem dobrze wyglądające drzewo genealogiczne ułożyła sobie ta szkocka formacja. W swojej blisko 20-letniej karierze zgromadzili tak wiele przebojów, że złożenie albumu typu Greatest Hits nie stanowiło żadnego problemu.
Osiemnaście ponadczasowych przebojów uzupełnionych o dwa premierowe utwory łączy gitarowy czad z taneczną rytmiką. Ponad 10 milionów sprzedanych albumów, 1,2 miliardów streamów, Mercury Prize i nominacje do Grammy stanowią całkiem pokaźny dorobek zespołu z Glasgow, dla którego w momencie zakładania kapeli największym marzeniem było, by na ich koncerty przychodziły dziewczyny.
Grzegorz Dusza
Domino/Sonic