Miles Davis miał niekwestionowaną pozycję przywódczą na różnych etapach rozwoju jazzu. Choć nie pierwszy, lecz w zupełnie nowatorskim kontekście, włączył instrumentarium charakterystyczne dla muzyki hinduskiej do kilku jazz-rockowych projektów ("Big Fun", "Get up with It", "On the Corner").
Muzyka Davisa dotarła zapewne do Indii dawno temu, ale intryguje również tamtejsze młode pokolenie, które zapragnęło się zmierzyć z jej magią. Z pomocą producenta Boba Beldena, Hindusi: Louiz Banks - instr. klawiszowe, Gino Banks - perkusja, Vikku Vinayakram - ghatam i wielu innych, skontaktowało się z wybitnymi współpracownikami Davisa: Chiciem Coreą - fortepian, Johnem McLaughlinem - gitara, Ronem Carterem - kontrabas, Marcusem Millerem - bas i innymi, którzy ochoczo włączyli się do działań.
Wydaje się, że młodzi Hindusi, którzy nie mieli bezpośrednio kontaktu z Davisem, odbierają po swojemu melodykę i rytmikę jego twórczości. Proponują introdukcje, które nie zawsze korzystnie korespondują z resztą utworu. W rolę Davisa wcielił się Wallace Roney, będący w znakomitej formie, którego gra na trąbce charakteryzuje się bardzo podobnym brzmieniem i sposobem frazowania, emituje ciut więcej nut niż zrobiłby sam Davis. Hinduska sekcja układa niezwykle nośne sploty rytmiczne, na tle których można improwizować w nieskończoność.
Jak to bywa obecnie w wielkich projektach z udziałem gwiazd, nagrań dokonano w wielu studiach metodą dogrywania, co wykluczyło wytworzenie atmosfery bezpośrednich kontaktów jak to miało miejsce u Davisa.
Cezary Gumiński
TIMES SQUARE