Trwają polemiki, czy najlepszy koncert XXI Bielskiej Zadymki Jazzowej dał kwartet Branforda Marsalisa czy Toma Harrella, czy też ciekawszy był jeden z dwóch koncertów Pata Metheny'ego, a może jednak kwintet Wojtka Mazolewskiego z "Polką"?
Kwartet Branforda Marsalisa wystąpił w Bielsku-Białej dzień po światowej premierze nowego albumu. Jak pisze sam lider, rok temu minęło 75 lat od czasu, kiedy na jazzowe sceny wkroczyły pierwsze w historii kwartety: Lestera Younga i Colemana Hawkinsa, a kilka miesięcy później Bena Webstera. Ten format jazzowego combo rozwinął do granic doskonałości John Coltrane, a Ornette Coleman usunął ograniczenia formalne.
Kwartet Branforda Marsalisa jest dziś jednym z najlepszych zespołów jazzowych, nie tylko kwartetów. Jest formacją zdolną do kreacji nieskończenie pięknych melodii, wysokonapięciowych emocji, nowoczesną maszyną pulsującą rytmem, improwizującym supermózgiem korzystającym z doświadczeń trzech wytrawnych jazzmanów i jednego młodego perkusisty zadziwiającego zwinnością i precyzją.
Jakże oni zajmująco potrafią opowiadać dramatyczne historie, by po chwili ukoić nas romantyczna balladą. Po prostu mistrzowie: saksofonów - Branford, fortepianu - Joey Calderazzo, kontrabasu - Eric Revis i perkusji - Justin Faulkner. Wzorzec nowoczesnego i nowatorskiego jazzu.
Marek Dusza
OKeh/Sony Music