Tylu amerykańskich gwiazd jazzu na płycie polskiego muzyka jeszcze nie było. Trzeba mieć wielką wyobraźnię, żeby ich udział zaplanować, a zdolności organizacyjne i konsekwencję działania, by ich dźwięki nagrywane na trzech kontynentach poskładać w album, który brzmi, jakby był nagrany w Los Angeles przez utytułowany amerykański zespół fusion.
"Long-Distance Connections" to superprodukcja łącząca młodzieńczy entuzjazm z doświadczeniem gwiazd, synteza doskonała sprawdzająca się w przeszłości i owocująca płytami, które weszły do kanonu jazzu. Tak przecież pracowali najwięksi jazzmani, choćby Miles Davis angażujący młodych muzyków. Tyle że tu liderem jest młody polski pianista Łukasz Pawlik, syn laureata Grammy Włodka Pawlika.
Sukces ojca jest drogowskazem i słusznie, bo nie da się wejść do świata wielkiego jazzu bez udziału Amerykanów. Jednak to wkład Łukasza jest decydujący: jego wpadające w ucho kompozycje z wyrazistymi tematami zachęcającymi do błyskotliwych improwizacji, atrakcyjne, trzymające w napięciu aranżacje, wciągająca dramaturgia solówek, wreszcie charyzmatyczne brzmienia: gitarzysty Mike'a Sterna i trębacza Randy'ego Breckera, genialna sekcja rytmiczna z Los Angeles: Tom Kennedy - Dave Weckl, świetny perkusista Gary Novak, grający na perkusjonaliach Phil South z Australii i nasi wspaniali jazzmani, laureaci Grammy: basista Paweł Pańta i perkusista Cezary Konrad oraz saksofoniści: Dawid Główczewski i Szymon Kamykowski. Lider w mistrzowskim stylu gra na fortepianie, syntezatorach, wiolonczeli i korzysta z programowanych sampli. Czyżby to Jazzowa Płyta Roku?
Marek Dusza
Pawlik Relations