W 1984 r. ukazał się album "Francesco Zappa", a w opisie podano, że to pierwsze cyfrowe nagranie kompozytora żyjącego w latach 1763-1788. Oczywiście fani Franka Zappy wiedzieli, że ich ulubiony gitarzysta, twórca rockowego kabaretu stworzył swoje alter-ego, by skomponować i nagrać dzieło w barokowym stylu. Konia z rzędem temu, kto pozna w tej muzyce twórcę z XX wieku i to na dodatek z kręgu rocka.
Frank Zappa był muzykiem niezwykłym, a przy tym obdarzonym specyficznym, sarkastycznym humorem. Ale w swoich symfoniach jego dowcip jest lekki jak piórko. Franek doskonale bawi się z nutami i harmoniami w dawnym stylu. Gdyby Frank Zappa żył w XVIII wieku, z pewnością byłby wziętym kompozytorem na dworach, a przy okazji zabawiał arystokratów opowiastkami. Słowem, opływałby w bogactwie kapiącym z sakiewek możnych tamtego świata.
Interpretacji symfonii Francesco Zappy podjęła się orkiestra Atalanta Fugiens pod batutą Vanni’ego Moretto. Zagrali je finezyjnie, z humorem, wplatając w muzykę włoską elegancję i luz. Grają na instrumentach z epoki bądź ich kopiach, co docenią miłośnicy dobrego brzmienia. A nagranie jest wręcz audiofilskie.
Marek Dusza
DHM/SONY