Czasami mówimy, że zmierzenie się z reinterpretacją utworów takich gigantów muzyki rockowej, jak Pink Floyd czy Led Zeppelin, wymaga niesamowitej odwagi. Ile więc trzeba mieć w sobie pychy, by sięgnąć po "Cztery pory roku" Vivaldiego?
Prawdopodobnie tyle, co talentu, bo Max Richter, autor fenomenalnych albumów "Memoryhouse" i (przede wszystkim) "The Blue Notebooks" nagrał właśnie taką wersję tych utworów, że dla wielu może się ona stać tą jedyną, o której warto poza oryginałem wiedzieć i posiadać ją w kolekcji. Jest to zdecydowanie próba zuchwała, lecz zarazem intrygująca, niemal bezbłędna i szczerze ujmująca.
Max Richter, będąc neoklasycystą, w przeciwieństwie do poprzednich osób, które zajmowały się remiksowaniem muzyki klasycznej (co słyszeliśmy na innych nagraniach serii "Recomposed"), rozłożył kompozycje na części pierwsze i od podstaw zaczął budować je na nowo.
Jak sam twierdzi, odrzucił 3/4 oryginału, choć w praktyce wszystkie charakterystyczne elementy są obecne i od razu rozpoznawalne, przez co słuchacz pozostaje z pierwszym wrażeniem, że wkład Richtera był tu mniejszy.
To, że Niemiec prezentuje tutaj o wiele więcej, udowadnia już "Spring 1" z unoszącą się nad nim, post-rockową aurą. "Recomposed By Max Richter: Vivaldi - The Four Seasons" to płyta zgodna z duchem Vivaldiego, a jednocześnie bardzo współczesna. Może zabrzmi to śmiesznie, że czekaliśmy na nią trzysta lat, ale nie ma w tym zbyt wiele przesady.
M. Kubicki
DEUTSCHE GRAMMOPHON