Najlepszą cechą The White Stripes jest to że każda płyta brzmi inaczej. Po osadzonym w bluesowym idiomie albumie "Elephant", po przepełnionym fortepianowymi, nośnymi brzmieniami "Get Behind Me Satan", na nowej płycie mamy sporą porcję hałaśliwej muzyki silnie zakorzenionej w amerykańskiej tradycji.
Jack White wiodącym instrumentem uczynił gitarę. Gra na niej z niebywałą inwencją i udowadnia, że historię rocka ma w jednym paluszku. W nagraniach słychać The Rolling Stones, The Allman Brothers, Jimi'ego Hendrixa, Led Zeppelin, amerykański garażowy rock z drugiej połowy lat 60.
Dominuje surowizna, ale The White Stripes potrafi zaintrygować wplecionymi w gitarową fakturę elementami szkockiego folkloru, sięgnąć po instrumenty dęte czy wyciągnąć z lamusa syntezator, który wykorzystano na początku lat 60. przy nagrywaniu wielkiego instrumentalnego przeboju "Telstar" grupy The Tornadśs.
Grzegorz Dusza
XL/SONIC