Na ofertę Carpe Diem Records natrafiłem w internecie, szukając wytwórni oferujących pliki wysokiej rozdzielczości. Katalog ma niewielki, ale już przesłuchując próbki, zwróciłem uwagę na wyjątkowo bliskie, naturalne brzmienie wszystkich instrumentów i głosów. Jakbym został zaproszony do miejsc, gdzie były nagrywane.
Mój wybór padł na nowy, solowy album norweskiej skrzypaczki Anne Hytty. Nie gra na zwykłych skrzypcach, lecz na norweskim instrumencie ludowym hardanger. Co od razu uderzyło mnie w tej muzyce - przejmujące, nasycone emocjami melodie, które Anne Hytta skomponowała pod wpływem krajobrazów, w duchu norweskiej muzyki ludowej. Jak sama podkreśla, skupiła się na naturze nietkniętej ludzką działalnością.
Utwory tradycyjne na hardanger mają często określenia nastroju, jakie przypisywał im kompozytor. Np. "jasnoniebieski", "szary zmierzch", "średnio szary", czy "zielony". Takie "kolorowe" nastroje można przypisać utworom Hytty. Najpierw "biało-niebieskie" "Clouds" szybujące powoli po niebie.
Mroczne cienie rzucają "Underestille". "Prelude in Light Blue" jest lekkie i zwiewne, a "Gorr" przypomina naszego oberka w zwolnionym tempie. "Mork Bla" to temat wieczorny i refleksyjny zarazem. W trans wprowadzi nas "Ramme", a na pożegnanie Anne Hytta zaprasza nas na nocny spacer po pustym, uśpionym ogrodzie. Fascynująca muzyka, od której trudno się oderwać.
Marek Dusza
CARPE DIEM RECORDS