Rim Banna jest pierwszą artystką z Palestyny, którą miałem okazję posłuchać. Urodziła się w Nazarecie, studiowała śpiew i dyrygenturę w Moskwie. Płyty nagrywa już od 1993 r., ale dopiero trzy ostatnie wydane przez norweską wytwórnię Kirkelig Kulturversted trafiły w ręce koneserów.
Wielkie wrażenie zrobiła na mnie albumem "The Mirrors of My Soul". Ten nie jest już tak dobry, ale miłośnicy ładnych melodii znajdą tu dla siebie kilka piosenek, które mogą nucić. Jest też w tej muzyce pewna doza mistycyzmu i magnetycznej egzotyki. Myślę, że w swoim kraju jest uważana za ambitną piosenkarkę pop.
Podtytuł płyty "Lovesongs from Palestine" mówi sam za siebie. Rim Banna i jej mąż Leonid Alexeienko napisali dziesięć miłosnych wyznań, które tworzą intymny nastrój albumu. Tylko jeden "A Prayer" jest oparty na hinduskiej mantrze. Banna śpiewa go razem z mnichem Siddhartha Krishna. To najbardziej intrygujące nagranie bo możemy posłuchać, jak przenikają się motywy arabskie i hinduskie. Fascynacja kulturą hinduską dała o sobie znać jeszcze w utworze "The Light Gown of Soul". Piosenkę "The Night Has Fallen Down" zadedykowała palestyńskim uchodźcom. Lagodny nastrój albumu wycisza się jeszcze bardziej w zamykającym go temacie "The Weeping of the Rose". Arabskie śpiewy zwykle szybko mi się nudzą, ale nie Rim Banna.
Marek Dusza
KIRKELIG/MULTIKULTI