Słuchawki AKG K551 przyjeżdżają w półprzeźroczystym opakowaniu, które już z zewnątrz zdradza niemal wszystkie atrakcje. Oprócz samych słuchawek, w opakowaniu nie ma dosłownie nic, nie licząc krótkiej instrukcji - żadnych przejściówek, kabelków, futerałów, co trochę zaskakuje... Rozumiem, że w "domowych" AKG K550, które testował AK, brak akcesoriów był faktem naturalnym, a nawet przyjaznym.

Profil AKG K551 jest jednak zgoła odmienny, a cena - zobowiązująca. Już napisy na pudełku zachęcają, by użytkować słuchawki ze sprzętem przenośnym, jest też oczywiście znaczek "Made for iPod, iPhone, iPad" - bez tego dzisiaj ani rusz. Skoro więc mamy słuchawki przenosić, to warto byłoby im zapewnić jakąś ochronę - woreczek, etui itp.

AKG K551 występują w dwóch odmianach, na zdjęciach widać wersję białą ze srebrnymi dodatkami i niebieskim kablem sygnałowym, druga jest bardziej klasyczna - czarne słuchawki ze srebrnym przewodem.

AKG K551 - wykonanie i ergonomia

Zewnętrzne obudowy dużych muszli są plastikowe, szare poduszki wykonano z materiału skóropodobnego, a wewnątrz kryją się duże, 50-mm przetworniki. W dość nietypowy sposób zaprojektowano regulacje, za które odpowiada obrotowy mechanizm przy pałąku (bardzo duży zakres działania), zawias pracujący przy muszlach oraz skokowy system umożliwiający zmianę długości ramienia dla każdej z muszli.

Pałąk słuchawek AKG 551 wykonano z blachy wyłożonej od wewnątrz miękkim, choć dość cienkim materiałem. Przyznam, że oglądając słuchawki, nie wierzyłem, iż mogą one dobrze leżeć na głowie - mechanizmy wydają się mało subtelne, jednak w praktyce okazują się skuteczne, utrzymując zadane ułożenia i ustabilizowania.

Za poczucie wygody odpowiadają tutaj w ogromnym stopniu duże poduszki, w które ucho wpada miękko, nie będąc uciskanym z żadnej strony. Z jednej muszli wyprowadzono przewód (nieco ponad metr) z zamontowanym pilotem dla urządzeń Apple - jest to pełna wersja sterownika ze zintegrowanym mikrofonem.

Brzmienie

Nie jest to brzmienie, które od razu powala, bo ani emocje, ani żadne wyjątkowe efekty nie rzucają się na nasze uszy. Na początku AKG K551 mogą się wydawać wręcz nudne i nazbyt przewidywalne, ale im dłużej słuchamy, tym lepiej dostrzegamy, że właściwie nie ma czego w tym dźwięku poprawiać.

Idealna wręcz równowaga oraz naturalność dźwięków z całego pasma, uspokajają i pozwalają się delektować samą muzyką, jak i smaczkami realizacyjnymi, choć wcale nie są one eksponowane.

Pod względem detaliczności AKG K551 są bardzo rzetelne, wprowadzają delikatne osłodzenie, które tylko dodaje kultury i wyrafinowania, bo wszystkie informacje pozostają czytelne i zróżnicowane, ani się nie sklejają, ani nie wyostrzają. Przejrzystość jest utrzymywana na wysokim poziomie, lecz słabsze nagrania nie są piętnowane, a raczej "przysposabiane".

Bez obawy o zgrzyty i syki można posłuchać wszystkiego. AKG K551 mogą sporo "wybaczyć", a z drugiej strony potrafią eksponować wartość najlepszych nagrań.

Obrazowo i plastycznie pokazują środek pasma, nie prześwietlają go i nie rozbierają na czynniki pierwsze, podają lekkostrawnie, a przy tym czysto, szybko i dokładnie. To brzmienie bardzo uniwersalne, odnajdują się w każdej muzyce, ale bez fajerwerków i bez miażdżącego basu.