Ta płyta, jak sama nazwa wskazuje, przeznaczona na te gorsze dni. Szczerze mówiąc, do tej pory bardzo pobieżnie traktowałem twórczość Matta Elliota, jednak po przesłuchaniu "The Broken Man", mam nadzieję wrócić do jego dyskografii.
Ten wokalista, obdarzony bardzo charakterystycznym barytonem, naprawdę potrafi poruszyć swoją muzyką. Kompozycje wypełnione są po brzegi nieco mrocznymi dźwiękami gitar flamenco w hiszpańskim stylu, a głos Matta wspomagany jest przez zawodzące chóry gregoriańskie, które całości nadają niepowtarzalnej atmosfery niepokoju i nostalgii.
Matt Elliot w przemyślany i umiejętny sposób stworzył płytę, na której każdy instrument i zagrany nim dźwięk potrafi wywołać określoną emocję. Mimo że na płycie znalazło się jedynie siedem kompozycji, to liczba ta wydaje się być idealna, gdyż całość tworzy spójną i zamkniętą formę utrzymaną w tej samej konwencji.
Płyta to jakby pomost między bardzo akustycznymi kompozycjami, jakie dało się słyszeć na "Songs" oraz bardziej elektronicznymi aranżacjami, do jakich artysta przyzwyczaił fanów projektem Third Eye Foundation. Wprawdzie listopad już dawno za nami, ale dopóki nie ma śniegu, wydawnictwo "The Broken Man" z pewnością przedłuży nam nieco atmosferę jesiennego przygnębienia. I to w najlepszej jakości.
M. Kubicki
ICI D'AILLEURS