Mieczysława Fogga pamiętam z dzieciństwa z audycji "Koncert Życzeń". Wtedy to był totalny obciach. Kompletnie nie rozumiałem zachwytów nad jego śpiewem. W nowych opracowaniach stare przeboje, jak choćby "Tango Milonga", "A ja sobie gram na gramofonie", "Już nigdy", "Pikku Nina" czy "Jesienne róże" ożyły.
Pomysłodawcą projektu "Cafe Fogg" jest prawnuk Mieczysława Fogga - Michał, który postanowił przedstawić jego piosenki w zupełnie nowej formule. Wspólnie z producentem Sebastianem Skalskim, grupą didżejów i wokalistami, m.in. Miką Urbaniak, Marią Sadowską, Sławkiem Uniatowskim, Pinawelą oraz Nowiką stworzyli album będący wspaniałym hołdem dla nestora polskiej piosenki. Połączenie nowoczesnych bitów z oryginalnymi partiami wokalnymi wypada sympatycznie. Okazało się, że Mieczysław Fogg nie taki straszny i też go można polubić.
Grzegorz Dusza
SONY BMG