Po wspólnych projektach z wybitnymi przedstawicielami rhythm`n`bluesa, jazzu, rocka, czy musicalu, Willie Nelson powraca do swych korzeni w wielkim stylu. Niewykluczone, że te wcześniejsze spotkania pozwoliły wybitnemu artyście spojrzeć na własną twórczość z innej perspektywy i jak sięgnął do jej źródeł, to wypowiedział się z większą mocą.
Willie Nelson nigdy nie stronił od kontaktów z gatunkami pokrewnymi, co zwykle czyniło jego propozycje bardziej wytrawnymi niż innych przedstawicieli stylu country. Po prawie dwudziestu latach przerwy w komponowaniu podziwiamy tu Nelsona nie tylko w roli wykonawcy, ale współautora większości zaproponowanych piosenek.
Jego głos brzmi nadal dojrzale i gładko, nie ma najmniejszych zachwiań, które mogłyby trapić ponadosiemdziesięcioletniego dżentelmena, a dykcja jest perfekcyjna, co uwypukla znakomita jakość nagrania.
Od pierwszego wejścia w tanecznym "Bring It on" robi się ciepło na sercu i ten sielankowy nastrój trwa do końca w proroczym tytule "I`ve Got a Lot of Travelling to Do", jakby chciał nam przekazać, że ma jeszcze dużo do zrobienia. Choć w repertuarze przeważają romantyczne ballady oddające atmosferę Południa Stanów, to utwór "Wives and Girlfriends" wnosi znakomite ożywienie.
Cezary Gumiński
LEGACY/SONY