W życiu każdego artysty pojawia się moment,
kiedy popełnia najważniejsze dzieło w życiu, stanowiące jego wizytówkę. W przypadku Lincoln
właśnie ten album, powstały w wieku "dojrzałym", wydaje się być tym najwspanialszym.
A przecież nie zawsze wszystko wychodziło jej na
medal; zmieniała style, nazwisko, aparycję. Jej
wielkość może mniej emanowała z nagrań, natomiast
na koncertach potrafiła wzruszyć i wywołać
istny zawrót głowy.
Aktualnie jest swoistym fenomenem,
bo głos ma już słaby, czasem zawiedzie ją
intonacja, pojawi się niezbyt czysty ton, zapomni
słów; natomiast w finezji interpretacji nikt jej nie
dorówna.
Swój najnowszy album otwiera magiczną wersją utworu "Blue Monk" Theloniousa Monka.
Potem przedstawia 11 refleksyjnych, dobrze
znanych, piosenek skomponowanych przez siebie
przeważnie w ubiegłej dekadzie.
Instrumentalnie
cały album mieści się w konwencji bluesowo-folkowej
i w takim otoczeniu głos Lincoln czaruje
nieomylnym jazzowym swingiem.
Artystce towarzyszy
oryginalny skład akompaniujący: Scott Colley
- kontrabas, Shawn Pelton - perkusja, Gil Goldstein
- akordeon, Dave Eggar - wiolonczela
i Larry Campbell - gitary (elektryczna, akustyczna,
rezonująca, hawajska) i mandolina.
Campbell jest
wysoko cenionym muzykiem w kręgach rockowofolkowych
i właśnie jemu przypadła pierwszoplanowa
rola w kreacji podkładu instrumentalnego,
który urzeka stylem, melodyjnością i rozkołysaniem.
Interpretacjami Lincoln można delektować
się bez końca. Najwyższy kunszt wykonawczy
komplementuje tejże klasy realizacja studyjna.
Cezary Gumiński
UNIVERSAL MUSIC