Rówieśnik Herbiego Hancocka, wokalista Al Jarreau, skończył 72 lata i nie zamierza odejść na emeryturę, co w przypadku śpiewaka jest rzadsze niż instrumentalisty. Tym bardziej że na koncertach dawał z siebie wszystko. Widziałem go, jak leżał ze zmęczenia na scenie North Sea Jazz Festival i nadal śpiewał.
Pięć razy odbierał Grammy Awards. Po raz pierwszy za nagrany na żywo album "Look to the Rainbow". Koncert jest jego żywiołem, co docenimy, słuchając najnowszej płyty nagranej z holenderską orkiestrą Vince’a Mendozy. Al Jarreau śpiewa standardy, w tym nastrojowy "Aqua de Beber" Jobima, zaczynający się od zabawy głosem, "Spain" Chicka Corei, w którym daje popis improwizacji scatem, rozkołysany swingiem "I’m Begining to See the Light" Ellingtona i własne utwory.
Zabawny, dynamiczny temat "Cold Duck" otwiera album, nic nie zestarzał się przebój "Flame". Do tematu Joe Zawinula "A Remark You Made" dopisał słowa i nadał mu charakter ujmującej melodią ballady. Imponuje energią w piosence "Scootcha- Booty". Choć jego głos stracił nieco dawnego blasku, to w interpretację Al Jarreau wkłada całe swoje serce. Emocjami mógłby obdzielić kilku innych wokalistów.
Marek Dusza
CONCORD/UNIVERSAL