Pięćdziesiąt lat po słynnym albumie "Sunday At The Village Vanguard" tria Billa Evansa ukazała się płyta amerykańskiego pianisty Billa Carrothersa nagrana w tym samym klubie i w podobnym, swobodnym stylu.
To miejsce, do którego ten oryginalny muzyk chętnie wraca, choć przeniósł się z Nowego Jorku na prowincję, bo – jak sam podkreśla - lubi drzewa. Chociaż nagrał dwadzieścia albumów, a krytycy chwalą każde jego nagranie, nie cieszy się popularnością. Dopiero niemiecka wytwórnia Pirouet zapewniła mu regularne edycje nowych nagrań, a za nimi poszły trasy koncertowe po Europie.
"A Night at the Village Vanguard" to klasyczne klubowe nagranie dwóch setów. W programie standardy i kompozycje lidera, któremu towarzyszą: kontrabasista Nicolas Thys i perkusista Dre Pallemaerts.
Muzycy mają dużo czasu na solówki. Z przyjemnością słucham długiego wstępu kontrabasu do dynamicznego tematu "Jordan is a Hard Road to Travel", a potem radosnej kontynuacji tria. Ujmująco zabrzmiała ballada "Peg", w której słychać echa lekkiej, mozartowskiej muzy. Chociaż Bill Carrothers nie wymyślił nic oryginalnego, jego inwencja w improwizacjach gwarantuje 140 minut jazzu, w którym się zasłuchamy, jak publiczność w klubie.
Marek Dusza
PIROUET/GIGI