Słynny lider Roxy Music przenosi nas w przełom lat 20. i 30. ubiegłego wieku, a czyni to od razu bardzo skutecznie, gdyż brzmienie piętnastoosobowego zespołu prezentuje typowe przytłumienie i ograniczenie pasma przenoszenia, tak charakterystyczne dla nagrań tamtego okresu.
Przysłuchując się dobrze znanemu repertuarowi (z kariery solowej Ferry`ego i Roxy Music), raz po raz wybuchamy mimowolnie śmiechem, bo trudno uwierzyć, że dożyliśmy czasu, gdy sztandarowe hity glamour rocka zostały zaprezentowane w tak tradycyjny sposób.
Ten przewrotny zabieg nie powinien jednak dziwić, bo już na wysoko ocenionym albumie sprzed ponad dekady "As Time Goes By" charyzmatyczny wokalista przedstawił w wersji retro-swingowej wiązankę popularnych piosenek i jazzowych standardów sprzed ponad pół wieku.
Tym razem Bryan Ferry w ogóle nie śpiewa, a udało mu się skompletować bardzo zbliżoną personalnie grupę muzyków jazzowych, która wtedy brzmiała całkiem współcześnie, teraz wręcz zachowawczo. Wystąpił jedynie w roli pomysłodawcy, kompozytora piosenek i producenta, a orkiestra zagrała w skocznym stylu nowoorleańskim, podkreślanym przez bandżo. Najwięcej partii solowych powierzono rozmarzonym klarnetom i saksofonom.
Cezary Gumiński
BMG