Włoska wokalistka, gitarzystka Chiara Civello zauroczyła mnie najpierw swoim głosem płynącym z debiutanckiego
albumu Last Quarter Moon, a później urodą na koncercie w Fabryce Trzciny. Jej styl śpiewania przypomina mi trochę Norah Jones, nieco Suzanne Vegę. Chiara sama pisze większość swoich piosenek i zapewne
dlatego śpiewa je tak ujmująco, jak osobiste
wyznania.
Uczyła się grać na fortepianie, później na gitarze.
Śpiewała w chórach, wreszcie wstąpiła do rzymskiej
St. Louis Music Academy. Zdobyła stypendium do
słynnego Berklee College of Music w Bostonie, gdzie
zadziwiła wszystkich, śpiewając solówki mistrzów bebopu:
Charliego Parkera czy Dizzy Gillespiego. Tak
ćwiczyła głos, choć wiedziała, że nie chce naśladować
wokalistek w rodzaju Elli Fitzgerald. Tony Bennett nazwał ją "najlepszą wykonawczynią jazzową swojego
pokolenia" i zaprosił do nagrania wspólnie śpiewanej
piosenki.
Nowy album Chiary Civello jest niezwykle melodyjny.
Każdą piosenkę można nucić razem z artystką,
wszystkich wysłuchamy z przyjemnością nie tylko dlatego,
że głos Włoszki ma właściwości kojące, jak balsam
dla ciała i duszy. Docenimy skromne, nie narzucające się aranżacje z wtopionymi w tło instrumentami.
W takiej miłej dla ucha aurze szybko zregenerujemy
siły. Piosenka If You Ever Think of Me powinna stać się
przebojem.
Marek Dusza
EMARCY / UNIVERSAL MUSIC