Kiedy saksofonista Lou Donaldson przedstawił gitarzystę Granta Greena szefowi wytwórni Blue Note, ten był tak zachwycony jego nowoczesną grą, że od razu zaproponował mu nagrania w roli lidera. Tylko w 1961 r. ukazało się siedem albumów gitarzysty. To szokująca liczba, ale Blue Note tak właśnie działał. Muzycy nagrywali płyty zwykle za pierwszym podejściem w studiu Rudy’ego van Geldera, z dwugodzinnej sesji wybierano najlepsze wykonania i tydzień później płyta była w sklepach.
Według opisu albumu, "Grant`s First Stand" była pierwszym jego nagraniem, w Wikipedii znajdziemy informację, że - drugim. Po prostu pierwsze wydano dopiero niedawno. Grant Green pokazuje tu lwi pazur. Jego improwizacje są dojrzałe, wyraźnie odbija się od dokonań swojego idola Charliego Christiana. Jego grę inspirowali wówczas saksofoniści soul jazzu i hard bopu: Ike Quebeck i Lou Donaldson, a także organista Jimmy Smith. Właśnie ten album nagrał w organowym trio z hammondzistą "Baby Face" Willette`em i perkusistą Benem Dixonem. To znakomita, zrelaksowana muzyka, której można posłuchać przy każdej okazji.
Marek Dusza
BLUE NOTE/EMI MUSIC