Wnikliwy miłośnik jazzu znajdzie nazwisko Horacego Parlana na płytach Charlesa Mingusa: Blues & Roots i Ah Um z końca lat 50. Później pianista związał się z wytwórnią Blue Note Records i w latach 1960 - 63 nagrał siedem albumów wydanych niedawno w eleganckim, kolekcjonerskim pudełku.
Przyznam się, że o Parlanie - liderze dowiedziałem się za sprawą Geoffa Wilkinsona, założyciela grupy hip hopowej Us3. Wilkinson - didżej w londyńskich klubach miksował płyty Blue Note'u m.in. Parlana. Od tytułu jego albumu Us Three wziął nazwę swojej formacji.
Horace Parlan porównywany był do swego imiennika Horace?a Silvera i Reda Garlanda. Nowy album - "My Little Brown Book" - Horace Parlan nagrał w swoim domu, w Rude k. Kopenhagi. Towarzyszą mu duńscy muzycy: znakomita saksofonistka Christina von Bülow i kontrabasista Jesper Lundgaard.
Na pulpitach ustawionych w salonie znalazły się nuty dwóch nowych kompozycji Parlana i standardów, m.in.: tytułowy My Little Brown Book i piękna ballada Lotus Blossom Starayhorna oraz Fran Dance Milesa Davisa.
To muzyka w mainstreamowym stylu zagrana z dużą estymą dla starych, dobrych czasów amerykańskiego jazzu. Szczególnie podoba mi się brzmienie i swingujące frazowanie saksofonu.
Horace Parlan nadal jest mistrzem oszczędnych, rytmicznych akordów. A przecież od dzieciństwa ma na wpół sparaliżowaną prawą dłoń. Okazuje się, że nie trzeba mieć studia, by zrobić audiofilskie nagranie o wysokim poziomie artystycznym.
Marek Dusza
STUNT RECORDS / MULTIKULTI