Choć jest laureatem kilku konkursów i działa
na polskiej scenie muzyki jazzowej i rozrywkowej
przez prawie 3 dekady, niniejszy krążek jest właściwie
jego debiutem autorskim. Przysłuchując się
ośmiu zawartym na nim kompozycjom, należy zapytać
dlaczego tak późno wyszedł z cienia Prowizorka
Jazz Band (i innych zespołów, w których się
udziela), by zaprezentować własną wizję artystyczną?
A może właśnie zrobił dobrze? Ma za to
mocne wejście, wyrażające się propozycją
o skrystalizowanej estetyce, bez zbędnej fasadowości,
sztuczności, czy rutyny, której się bardzo
miło słucha. Korohoda jest wychowankiem Jarosława Śmietany i może poszczycić się tak dobrym
warsztatem co starszy kolega, kulturą układania
melodii, wyczuciem w budowaniu niebanalnych
harmonii i wyważonych aranżacji. Muzyka
zawarta na krążku jest przykładem granego
z przekonaniem jazz-rocka i nawet kiedy przenosi
się w krainę smooth jazzu nie staje się jałowa
i mdła. Przez prawie cały czas pobrzmiewają echa
nagrań Pata Metheny?ego, lecz w stylu lekkim,
w jakim Metheny już nie gra.
Utwory z płyty wydają się być jednocześnie i oczywiste i kryjące
pewną zagadkę. Korohodzie pomagają w nagraniu
pięknie zdyscyplinowana sekcja rytmiczna, Grzegorz
Górkiewicz uwijający się z wyczuciem przy
klawiaturach, kilku solistów na instrumentach dętych
i dwie wokalistki. Każdy z utworów posiada
własny charakter, a ich ciąg tworzy niezwykle
wdzięczną całość, pełną życia i melodyjności. Na
wyróżnienie zasługuje jakość nagrania, klarownego,
dynamicznego i przestrzennego.
Cezary Gumiński
GIGI