Jeszcze w lipcu 2007 r. widziałem występ zespołu legendarnych weteranów Benny’ego Golsona i Johnny`ego Griffina na North Sea Jazz Festival w Rotterdamie. Obaj byli w wybornej formie. Niestety, rok później Griffin zmarł, ale Golsona mieliśmy okazję oklaskiwać na Bielskiej Zadymce Jazzowej 2013.
Tylko najstarsi bywalcy jazzowych koncertów w Polsce pamiętają występ kwartetu Johnny’ego Griffina na festiwalu Jazz Jamboree `63. Był wtedy utytułowanym hard bobowym saksofonistą, który potrafił bardzo szybko frazować. Jego improwizacje ciągnęły się przez kilka minut, doprowadzając publiczność wypełniającą Salę Koncertową Filharmonii Narodowej do euforii.
Na dwóch płytach albumu znalazło się dziewięć utworów trwających aż 140 minut. To musiały być dwa sety z przerwą albo dwa osobne koncerty, jak to bywało na Jazz Jamboree. Niestety, brak dokładnych informacji na okładce. Na pierwszej płycie znalazły się popularne standardy w spokojniejszym nastroju m.in. "Lover Man" i "Body and Soul" oraz szybki "Cherokee" Raya Noble’a.
Na drugiej - znajdziemy jazzowe przeboje: "Night in Tunisia", "Sophisticated Lady" i 27-minutową interpretację "All the Things You Are". Johnny Griffin solidarnie dzielił się solówkami z pianistą Kennym Drew, rzadziej z holenderskim kontrabasistą Wimem Overgaauwem. Słychać, że tego dnia saksofonista miał wyjątkowy przypływ inwencji.
Marek Dusza
POLSKIE RADIO