Słuchając "Memories of Days Gone by", trudno wyjść ze zdumienia, że jest to dopiero drugi tytuł w konwencji jazzowej duńskiej wokalistki, która wcześniej parała się muzyką określoną przez nią samą jako soul-punk.
Obdarzona mocnym, rozwibrowanym i swobodnie swingującym głosem Kira Skov postawiła sobie ambitne zadanie zmierzenia się z twórczością Billie Holiday, wielkiej legendy jazzowej melancholii. Wrażliwość, doświadczenie i pragnienie spełnienia marzeń pozwoliły Kirze wykreować nostalgiczną aurę, ale na szczęście nie starała się naśladować ani tembru głosu, ani charakterystycznej maniery Holiday.
Interpretacjom z repertuaru wielkiej poprzedniczki Kira nadała własny charakter, starając się wprowadzić do współczesnych wersji należną dawkę dramaturgii i przenieść nasze myśli do zadymionego klubu jazzowego ponad pół wieku temu. Kilka własnych kompozycji doskonale uzupełniło płytę "Memories of Days Gone by".
Wokalistce towarzyszy dobrze dobrany zespół (puzon, saksofon tenorowy, fortepian, kontrabas i perkusja), którego członkowie są autorami stonowanych i sprawnie skrojonych aranżacji. Kira czuje się lepiej na scenie niż w studio, o czym mogliśmy się przekonać na kilku niedawnych i ciepło przyjętych koncertach w Polsce.
Cezary Gumiński
Stunt / Multikulti