Wprawdzie 29-letni saksofonista altowy Loren Stillman urodził się w Londynie, ale wiele lat studiował jazz w Ameryce i tam obecnie działa. Pierwszą płytę nagrał jako 15-latek, a za ostatnie albumy zbiera same pochwały. Będąc pod wpływem Lee Konitza i Wayne`a Shortera, wybrał mocno zintelektualizowany sposób wyrażania swych emocji.
Szczęśliwie udało mu się skupić wokół siebie doskonałych muzyków w mig wyczuwających jego zamysły estetyczne. Wyobraźnię organisty Gary`ego Versace mieliśmy możność niedawno podziwiać bezpośrednio, kiedy wybornie, a dyskretnie akompaniował Madeleine Peyroux. Perkusista Ted Poor dał się poznać jako czujny sekundant postępowej nowojorskiej sceny. Najmniej znaną postacią jest gitarzysta Nate Radley, który zręcznie harmonizuje wiodące linie saksofonu i organów, rzadko kiedy zabiera głos na pierwszym planie.
Nagrania są wystarczająco transparentne, by można było śledzić przeplatające się linie poszczególnych instrumentów. Pozwala to docenić maestrię zespołowej improwizacji, gdzie każdy z instrumentów wydaje się początkowo prowadzić całkowicie indywidualny wątek, ale przy uważnym słuchaniu odkryjemy niezwykle inteligentny splot tworzony przez kolektyw, jak czyni to kwartet Shortera.
Cezary Gumiński
PIROUET / GIGI