Standardy napisane przez George`a i Irę Gershwinów wydają się być prostym sposobem zainteresowania słuchaczy osobistymi interpretacjami. A kiedy jednak słucham niemieckiej wokalistki Lyambiko o śniadej, gładkiej cerze, odnoszę wrażenie, że to nie jest repertuar dla niej.
Gershwina znamy z setek znakomitych wykonań, w tym genialnej Elli Fitzgerald. Nie znaczy to, że trzeba ją traktować za wzór, lecz jeśli nie wnosi się nic nowego i odśpiewuje żelazny repertuar, warto się zastanowić, po co to było.
Ten album ma sprzedać Gershwin, a przynajmniej jego sława i magnetyczne piosenki, które są wytrychem do naszych serc. Nic podobnego - nie sprzeda. Słuchając Lyambiko, nabrałem pewności, że tylko najlepsi mogą śpiewać te standardy. Wyłącznie oryginalne interpretacje przyciągną słuchaczy, warto też mieć ciekawy głos, którego Lyambiko brakuje.
Kiedy czytałem biografię Lyambiko, nie dowierzałem, że rekomendował ją sam Mark Murphy. Wokalistka nagrała właśnie swój dziewiąty album i cieszy się w Niemczech popularnością. Jazz zaczęła śpiewać, kiedy usłyszała, jak robi to Nina Simone. Jakże daleko jej do niej. Tylko akompaniujące jej trio trzyma jazzowy fason.
Marek Dusza
SONY MUSIC